Nie ma jak stare znajomości. Nikt cię tak nie wymęczy jak "przyjaciele" sprzed lat. Spotkalam M. Nie widzialyśmy się masę czasu (będzie ze 2 lata). Kiedyś moglyśmy ze sobą szczerze porozmawiać. Dziś dyskusja kończy się na glupkowatym wychwalaniu.
Zresztą spotkanie z kimkolwiek, kto chodzil ze mną do liceum, kończy się autoreklamą w stylu "jestem doskonale wyksztalcony, mam wspanialą pracę, itd..." Rzygać się chce. Ludzie mają krótką pamięć i zapominają, że wiem kto ma jakie możliwości.
Ale wróćmy do tematu. 2 lata temu spotykam M., która studiuje prawo w Lublinie (trzeba jej przyznać, że inteligentna bestia). Oczywiście przechwalkom nie ma końca i dowiaduję się, że:
1. UMCS jest najlepszą uczelnią w kraju, a na UW studiują same menty
2. Prawnicy nie lubią dziennikarzy, bo ci drudzy to szuje (p.s. zgadnijcie co studiuję)
3. W Polsce zostają tylko mięczaki, trzeba poznawać świat i tam próbować swoich sil (M. wlaśnie wyjeżdżala do Stanów po zarobek)
Minęly 2 lata. Spotykam M. i od razu dostaję nowe nauki:
1. Prawnicy dalej nie lubią dziennikarzy. Ci drudzy są glupi i niedoksztalceni.
2. Na UW w dalszym ciągu jest "burdel"
3. Nie ma czego szukać w Stanach. Prawdziwe perspektywy to są dopiero w Polsce. (Widać o karierę za oceanem wcale nielatwo, w każdym razie M. się nie udalo).
Slabo mi się zrobilo od wysluchiwania tych bzdur. Co gorsze większość osób z którymi kiedyś jako tako dalo się pogadać, wstawia mi dziś takie gadki. Czy ludzie myślą, że ja mam amnezję?! A może kompleksy wpędzają ich w takie klimaty? W każdym razie wszyscy wiemy jaka jest sytuacja na rynku pracy. Dziwne tylko, że kryzys nie dotknąl nikogo z mojej bylej klasy. Nawet osób o niezbyt wysokim poziomie IQ.